20 września 2019

Jenny would dance with her ghosts


Day three six three
Nicole Blanchard
Nauczycielka w Salvatore Boarding School | heretyk | fizycznie 22 lata 

Wspomnienia dawnego życia nawiedzają ją jedynie w mglistych koszmarach i bezpowrotnie uciekają wraz z nadejściem świtu. Palce same sunął po klawiszach pianina, grając okrutnie znajomą melodię, której pochodzenia nie potrafi sobie przypomnieć. Najstarsze zaklęcia wyryte są w niej jak w skale, choć nie wspomni imienia tego, kto ją ich nauczył. Próbując dotrzeć do zakamarków własnego umysłu tworzy szkice. Choć w mglistych wizjach wspomnień nie umie przywołać szczegółów twarzy osób z jej przeszłości, a słowa przez nich wypowiadane zdają się być nieme, to powracają do niej widma przeżytych emocji. Może snuć jedynie teorie; o swoim pochodzeniu, o wielkiej miłości, którą przeżyła i o tym, kto wbił w jej serce lodowatą stal, którą wciąż tak wyraźnie pamięta. 

Minimalistycznie, bo sami jeszcze nie wiemy co robimy. 
Szukamy naszego mordercy i tragicznej miłości z przeszłości. 
fc:Jenna Coleman.

15 komentarzy:

  1. [Witam na blogu :3 Ciekawa postać oraz pierwsza nauczycielka w szkole Salvatore. Mam nadzieję, że będziesz się tutaj dobrze bawić! Jenna Coleman jest taka śliczna *U* Jeśli masz ochotę, zapraszam do mnie na wątek. ]

    Francis & Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam serdecznie na blogu. Życzę miłej zabawy oraz dużej ilości wątków. ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ Przy okazji, czy dalej chcesz aby wizerunek Alicia Vikander był zarezerwowany? 💕 ]

      Usuń
  3. [hej, hej
    dziękuję za powitanie i miłe słowa względem Bex :)
    Co do wątku, to ja zawsze jestem chętna, tylko ciężko z pomysłem bywa :P]

    Rebekah

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Klaus ją bardzo chętnie zamorduje, no problemo :P ]

    Klaus

    OdpowiedzUsuń
  5. (mintymonster4@gmail.com pisz! :)

    Bex

    OdpowiedzUsuń
  6. Gniew będący siłą napędową do codziennego życia, nigdy nie przyniesie niczego dobrego. Poniżany i lekceważony przez długie lata Kai, gromadził w sobie niebywale silną nienawiść względem tych, którzy śmieli nazywać jego rodziną, którzy śmieli perfidnie z niego drwić. Każda z granic moralności, czy czystej przyzwoitości Malachaia, została zrównana z ziemią. Odebrana radość i swoboda życia, zamieniła się w gorycz i chęć czynienia naprawdę mrocznych rzeczy, które wyszły na światło dzienne, siejąc prawdziwe spustoszenie. Nikt tak naprawdę nie dbał o to, co tworzy się w głowie Kaia, gdy ten stał przed prawdziwym murem poniżenia, który stale piął się ku górze, wewnętrznie niszcząc młodocianego. Czyny Malachaia w pełni były poparte chęcią odwetu za wszystkie przykrości, które przyszło mu znosić. Skala gniewu, który kierował Parkerem w chwili zemsty, zapisała się w pamięci na wieki. Brunet pragnął jedynie uwagi, szacunku i sprawiedliwości dla tych, którzy odważyli się z niego drwić. Nic jednak nie uszło mu na sucho. Znalazł się w szponach wymiaru sprawiedliwości kilkakrotnie, za każdym razem odnajdując maleńką lukę, którą pozwalała mu powracać i ze znacznie większą determinacją czynić coraz większe zło. Więzienny Świat wcale nie ostudził jego gniewu, wręcz przeciwnie; spowodował w jego umyśle znacznie większy chaos, poszerzając wizję naprawdę okropnych rzeczy. Stał się tym, kim uparcie tworzyli go najbliżsi z tym małym szczegółem, iż w najmniej oczekiwanym momencie, odwróciło się to przeciwko nich, czyniąc Malachaia wygranym. Gdy każdy myślał, iż bieg historii będzie wolny od egoistycznych i krwawych zemst Parkera, los ponownie okazał się być mu przychylnym, otwierając Więzienny Świat. Parker w pierwszej chwili pozostał równie ostrożny, co sama Nicole. Mógł spodziewać się dosłownie wszystkiego, jednak nigdy przez jego myśl nie przebiegłaby mu wzmianka o ponownym ujrzeniu blondynki. Uważnie powiódł wzrokiem po otaczającym go pomieszczeniu, wiedząc, iż nie może wypuścić ze swych dłoni żywego klucza, który umożliwi mu powrót do świata rzeczywistego. Skupił wreszcie swój wzrok na odwróconej sylwetce i przekrzywiwszy delikatnie głowę na bok, uśmiechnął się kąśliwie.
    — Cóż za niefortunne spotkanie, Nicole — rzekł, dobrze wiedząc, iż nie musi mówić niczego więcej, aby blondynka idealnie wiedziała z kim tak naprawdę przyszło jej się zmierzyć. Nieznacznie zmniejszył dzielącą ich odległość. — Zastanawia mnie, co cię skłoniło do tak heroicznego czynu. Lizzy, Josie, czy Bonnie nie byłyby zadowolone, gdyby dowiedziały się, że wypuściłaś największą gnidę magicznego świata — wzruszył delikatnie ramionami. — Cóż, mi osobiście, to bardzo schlebia. Z chęcią poprowadzę przedstawienie raz jeszcze, budząc do życia, to czego jeszcze mieszkańcy Mysitc Falls nigdy nie widzieli na oczy.

    Malachai

    OdpowiedzUsuń
  7. Kai przysiadł swobodnie na jednej ze szkolnych ławek i parsknąwszy cichym śmiechem, pokręcił w rozbawieniu głową. Można było mu zarzucić naprawdę wiele i wcale Parker się przed tym nie bronił. Jednak należało zadać sobie dość ważne pytanie; jaki jest w tym cel? Skoro czarownik za nic miał cudze wywody, żale, a tym bardziej uczucia. Jeśli ktoś oczekiwał od Malachaia otwartych przeprosin wraz z zadośćuczynieniem, to był po prostu skończonym idiotą. Żywił się cudzą nienawiścią. Złość, gniew, traktował jako siłę napędową do coraz, to gorszych czynów.
    — Naprawdę sądzisz, że potrzebuje Twojej zgody, aby przekształcić swe słowa w czyny? — zapytał, uważnie przypatrując się przy tym mowie jej twarzy. Nawet jeśli ponownie wróci do Więziennego Świata, nie spocznie dopóki nie odnajdzie sposobu na stały powrót do miasteczka, a wtedy wszyscy ci, którzy mieli go za skończonego głupca, poznają jego wszystkie możliwości. — Poza tym, kochanie, pamiętaj, że nie działam bezinteresownie. Poniekąd to moja zasługa, że masz możliwość dalszego ciągnięcia marnego żywota — dodał zgodnie z prawdą i uśmiechnąwszy się szeroko, odetchnął głęboko. — Coś mi się w zamian należy, a wtedy ja możliwe, że pomogę ci się odzyskać to, co dla ciebie najcenniejsze… Wiesz o czym mówię, zwłaszcza, że nie zwykłem rzucać słów na wiatr — dodał, unosząc przy tym znacząco brew ku górze. Cóż mogła odrzucić jego propozycje i odesłać go do Więziennego Świata, ale mogła też mocno zaryzykować i połączyć swe siły z Malachaiem, aby osiągnąć własne cele. Kai nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał każdej możliwości, która przybliży go do ucieczki, dlatego też on sam również był w stanie zaryzykować. W końcu obecnie nie miał nic do stracenia. Wzruszył ramionami dając jej możliwość ostatecznej decyzji. Musiała mieć jakiś cel w momencie, gdy sięgnęła po ascendent i nie sądził, aby tak łatwo była skora do wycofania się z podjętych działań. Obojgu bardzo mocno na czymś zależało i jeśli tylko połączą swe siły, będą wstanie, to osiągnąć bez mrugnięcia okiem. Jednak nadal pozostawało pytanie, czy Nicole zdecyduje się na tak ryzykowne przymierze. Malachai był nieobliczalny i należało go brać za ogromną poprawkę, wymagającej sporych pokładów czujności. Nigdy tak naprawdę nie było wiadomo z dokładnie jakimi intencjami czarownik podchodzi do sytuacji.

    Malachai

    OdpowiedzUsuń
  8. Kai nie potrzebował żadnych nakazów, zakazów, aby uczynić krok w zupełnie inną stronę i dopełnić wypowiedziane przez siebie słowa. Uważnie obserwował Nicole, która wydawała się być równie mocno zdeterminowana, co on sam. Być może dzięki wspólnej sile, będąc w stanie zadowolić każdą ze stron w kwestii obranych celów, jednak oboje dobrze wiedzieli, jak bardzo los potrafił być przewrotny. Kai uniósł brew ku górze, zaś kąciki jego ust, drgnęły w pewnym siebie uśmieszku.
    — Nieprzychylna reputacja, to moja specjalność, złotko — rzekł, zaś, gdy w jego dłoniach wreszcie znalazł się, tak bardzo pożądany ascendent, będący równocześnie symbolem jego zniewolenia i magicznej porażki. Kai obrócił go kilkakrotnie w swoich dłoniach, dobrze wiedząc, w jaki sposób najbardziej pragnie wykorzystać ten przeklęty przedmiot, aby dać ostateczny dowód drzemiącej w nim siły i determinacji względem zemsty na tych, którzy ośmielili się go lekceważyć. Odchylił głowę do tyłu i wziąwszy głęboki wdech, przez chwilę zastygł w kompletnym bezruchu. Nicole może i nie rzucała słów na wiatr, jednak i również sam Kai nie zwykł do traktowania gróźb, czyichś obietnic, czy jakichkolwiek innych deklaracji za coś, czym mógłby, chociaż przez kilka sekund się przejąć, potraktować zupełnie poważnie. Sam wyznaczał zasady oraz cele, bez cienia najmniejszych granic. Nie wątpił w jej siłę, jednak nie była też dla niego obiektem, który mógłby wzbudzić w nim namiastkę respektu.
    — Straciłem już wystarczająco wiele czasu tkwiąc w zupełnym zawieszeniu, czas na mnie — powiedział i zsunąwszy się z ławeczki, skierował się w stronę wyjścia z klasy. Dopiero się rozkręcał, a gdy tylko osiągnie apogeum możliwości, Mystic Falls, ponownie zapłonie. Przystanął przy drzwiach w momencie, gdy jego dłoń wylądowała na klamce. Odwrócił głowę w stronę Nicole, zawieszając na niej uważne spojrzenie.
    — Masz zamiar tutaj zostać? — zapytał, gdy kobieta nawet nie drgnęła. Uchylił drzwi, a następnie wyjrzał na kompletnie opustoszały korytarz. — Chyba nie odmówisz mi dobrego alkoholu w akompaniamencie zgnitego poczucia moralności? — zapytał, by uśmiechnąć się znacznie szerzej niż dotychczas. Nie czekając na odpowiedź, opuścił klasę, nie śpiesząc się zbytnio do wyjścia z budynku, aby Nicole miała wystarczającą ilość czasu do podjęcia decyzji. Czy w towarzystwie, czy też kompletnie sam, miał zamiar zakończyć ten dzień butelką cholernie drogiej szkockiej, wznosząc przeklęty toast nowego triumfu.

    Kai

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Hej, hej :3 Witam. Chciałam się zapytać, czy masz może ochotę na wątek z moją prawniczką. Z chęcią bym z kimś popisała :3 ]

    Lani

    OdpowiedzUsuń
  10. Nicole powinna wiedzieć, że Kol nie jest typem, któremu należy powtarzać dwa razy, dlatego też nawet nie udzielił jej odpowiedzi na propozycję wspólnego picia, w końcu odpowiedź sama w sobie była oczywista. Zaciskając usta w wąski paseczek, zupełnie pogrążony w otchłani własnych myśli, podążał za Nicole, zbyt mocno skupiony na własnych wizjach, aby dotarło do niego od razu, że młoda kobieta ponownie otworzyła usta w jego kierunku. Uniósł brew ku górze. Pytanie było dość odważne i można je było rozłożyć na naprawdę wiele czynników, jednak obecnie Kol nie chciał tak od razu wszystkim się dzielić.
    — Na obecną chwilę pragnę się napić, moja droga — odparł z delikatnym uśmiechem, po czym skinieniem głowy podziękował za wręczoną mu szklaneczkę, z której upił dwa większe łyki. Zdecydowanie, tak smakowało jego początkowe zwycięstwo, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. — Życie zweryfikuje — westchnął, gdy pozwolił sobie usiąść na salonowej kanapie, co miało mieć nawiązanie względem wzmianki o owocnej współpracy. Oboje byli uparci i dość nieprzewidywalni, a ta mieszanka może mieć zupełnie odwrotne skutki, niż rzeczywiście oboje tego oczekują. Zacisnął nieco mocniej palce na szklaneczce, raz jeszcze uszczuplając jej zawartość. Nie wiedział jak wiele ominęło go w obecnym świecie, jednak jedno było pewne, mieszkańcy nie byli świadomi faktu, iż prawdziwa rewolucja dopiero nadchodzi, a Malachai Parker nie jest kimś kogo należy w jakikolwiek sposób lekceważyć. Odwrócił głowę w stronę Nicole, siedząc obok niej naprawdę blisko. Podparł głowę na otwartej dłoni, unosząc przy tym brew ku górze.
    — Więc… — zaczął z delikatnym uśmiechem. — Co dokładnie mógłbym dla ciebie zrobić, abyśmy byli w pełni kwita? — zapytał, oczekując dokładnej odpowiedzi, która pozwoli mu w pełni rozważyć możliwe za i przeciw.

    Kai

    OdpowiedzUsuń
  11. Malachai obiecał Nicole pomoc, jednak wszyscy dobrze wiedzieli, że słowa rzucane przez Parkera były ulotne niczym najmniejszy podmuch wiatru. Z uniesioną brwią ku górze spojrzał w stronę księgi, jednak nie ruszył się z miejsca. Upił kilka łyków trunku i odetchnął głęboko. Nie był przekonany, czy powrót do dnia, w którym wspomnienia Nicole zostały odebrane, cokolwiek zmieni. Klątwa wymagała znacznie szerszego zakresu działań. W końcu podniósł się z kanapy, jednak miał kompletnie gdzieś księgę, którą przyniosła ze sobą kobieta. Ujął dłoń swej towarzyszki i przymknąwszy powieki, wyszeptał formułkę jednego z zaklęć. Tak jak się spodziewał. Napotkał w jej umyśle dość dużą barierę, która z każdą kolejną próbą odpychała go coraz mocniej.
    — Powrót do dnia odebrania wspomnień stanowi, jedynie marnowanie czasu. Musisz skupić się na wyłapaniu najmniejszych szczegółów na temat jednostek stojących za odebraniem ci niemalże połowy umysłu, gdzie stworzono solidną barierę, popartą magią przodków — odparł i puściwszy jej dłoń, chwycił za swoją szklaneczkę, którą opróżnił niemalże do końca za jednym razem. — Ale niekoniecznie mam teraz ochotę zawracać sobie tym głowy — dodał i wzruszywszy delikatnie ramionami, podniósł się z ziemi. Zbliżył się w stronę starego magnetofonu, który po włączeniu zaczął wydobywać z siebie przyjemną dla ucha jazzową muzykę. Malachai ponownie ujął dłoń Nicole w geście zaproszenia do wspólnego tańca. Drugą dłoń ułożył we wcięciu jej talii i uważnie spojrzał na jej twarzyczkę, kołysząc się przy tym w rytm muzyki. — Lepiej mi opowiedz, co dokładnie uczyniłaś, że magia pieprzonych przodków zgotowała ci tak nieprzyjemną karę.

    Kai

    OdpowiedzUsuń
  12. Sprawa zdecydowanie mocno się komplikowała, gdy Nicole wspomniała o tym, iż nie zna osób będących odpowiedzialnych za odebranie jej jednych z ważniejszych wspomnień. Wtedy Malachai sam doszedł do wniosku, że powrót do dnia, w którym miała miejsce przykra sytuacja, może być jedynym rozsądnym posunięciem, jakie im w tym momencie zostało. Znał porywczość Nicole i był świadom, że wiedźma nie zatrzyma się przed niczym, by osiągnąć upragnione cele. To zabawne, ale była to jedna z głównych cech, która ich łączyła. Spoglądał w jej oczy, cały czas poruszając się w rytm muzyki. Jej słowa nie napawały go entuzjazmem, jednak nie miał zbyt wiele czasu, aby dokładnie zastanowić się nad konkretnym działaniem. Zupełnie niespodziewanie wylądował na twardej posadzce, ale za to sama Nicole miała zdecydowanie bardziej miękkie lądowanie. Skrzywił się nieco i uniósł głowę, aby móc na nią spojrzeć. Objął ją ramieniem i sprawnie przekręcił się na bok.
    — Powinniśmy zacząć chyba najpierw od lekcji fizycznej sprawności, niżeli poszukiwania wiedźm, które zgotowały ci tak marny los — westchnął i przez moment, zupełnie rozbawiony pokręcił głową. W końcu podniósł się z miejsca i chwyciwszy księgę, ułożył ją na salonowym stoliku, wyciągając przy tym swą dłoń w kierunku Nicole. — Miejmy, to już za sobą.

    Kai

    OdpowiedzUsuń
  13. 41 yrs old Programmer Analyst II Elise Croote, hailing from Chatsworth enjoys watching movies like Iron Eagle IV and Gambling. Took a trip to Strasbourg – Grande île and drives a Ferrari 250 SWB Competizione "SEFAC Hot Rod". zobacz to

    OdpowiedzUsuń