NIKLAUS MIKAELSON
urodzony około 980 roku
pierwotna hybryda
Jesteś... wciekły. Masz w sobie niewyobrażalny mrok, jesteś najbardziej znienawidzonym i budzącym strach z pierwotnych wampirów. Od wieków nie dbasz o nic; siebie, swój los, otaczających Cię ludzi - bo gdy jesteś nieśmiertelnym wampirem, nic nie jest dla Ciebie groźbą, nic nie ma znaczenia. Oprócz przepełniającego pragnienia zemsty, władzy i nienawiści, nie czujesz nic. Choć spajasz ze sobą rodzeństwo, żadne z nich raczej nie jest Ci wdzięczne za wbity w serce kołek i lata spędzone w wystawnych trumnach. Nienawidzą cię. Tak bardzo, jak Ty nienawidzisz siebie. Negatywne emocje wprost wylewają się z Ciebie... Nie masz kontroli nad demonami, które pchają Cię do działania. Jesteś stracony, samotny, bardziej połamany, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Maskując się za fasadą bezwzględnego mordercy powtarzasz, że każdy z nas musi pokonać własne demony.
Ale... nim potwór staje się potworem, nim Twoje serce przesiąknie ciemność, nim marzenia odejdą w zapomnienie, wszyscy pragniemy jednego: akceptacji, której Ty nigdy nie doświadczyłeś. W głowie odtwarzasz wciąż słowa, usłyszane od osoby, na której kiedyś ci zależało: anybody capable of love is capable of being saved, Klaus...
* * *
Klaus jaki jest, wie każdy. Mój Klaus będzie tym, którego poznaliśmy w 4 sezonie, czyli można z nim już wejść w komitywę, ale generalnie urąbie Ci głowę z przyjemnością. Oridżinalsów nie oglądałam namiętnie, tylko kilka odcinków, więc od tej historii generalnie chciałabym się trochę odciąć, bo nie do końca ogarniam co działo się w Nowym Orleanie. Cokolwiek przyjdzie Wam do głowy - zapraszamy.
[ Jak to się stało, że jestem pierwsza pod kartą Klausa? *.* My to się chyba znamy, a przynajmniej ja kojarzę, że miałyśmy coś pisać na NYC, ale nie wyszło. Teraz musimy nadrobić, bo Klaus jest u szczytu moich ulubionych męskich postaci, więc tak. :P Skoro nie oglądałaś Originals, nie wiesz, jak wyglądała historia Daviny i pierwotnego, ale mogę zapewnić, że nie należała do najłatwiejszych, a w tych dobrych momentach jedynie się tolerowali. Z kolei karta Kath jeszcze się tworzy, ale muszę przyznać, że zawsze uwielbiałam relację pomiędzy tą dwójką, co z tego, że on chciał ją zabić :P Od razu zazdroszczę Caroline, ostatecznie trzeba jej przyznać, że nieźle urobiła tego pana.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, w razie chęci zapraszam do siebie, to coś stworzymy. ]
Davina
[cześć ;) wpadam przywitać się, życzyć miłego pobytu, udanej zabawy, mnóstwa wątków no i weny.
OdpowiedzUsuńZapraszam na coś jak jest chęć ;)]
Isobel
[Witamy braciszka i życzymy mu udanej zabawy oraz mniejszego rozlewu krwi :D]
OdpowiedzUsuńKoly
[ Witam serdecznie na blogu! Bardzo mi się podoba w jaki sposób napisałaś kartę :3 Jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie na wątek. ]
OdpowiedzUsuńTiffany & Francis
[ Witam, wiem że pan pierwotny na pewno będzie bardzo zajęty i rozchwytywany przez liczne postaci kanoniczne, ale może znalazłby chwilkę by wpaść do mojej panienki i ją zamordować? ]
OdpowiedzUsuńN.Blanchard
[najwięcej czasu przebywała u króla Francji, sporadycznie w mniejszych i wtedy była jeszcze człowiekiem. Zatem mozna zrobić coś na spontana w tym kierunku, albo potem w pierwszych latach po przemianie.]
OdpowiedzUsuńIzzy
[ Ogólnie myślałam żeby dać mojej pani odgrzewana historie mojej starej postaci, która była z Mikaelsonami zwiazana, ale odpuszczamy tym razem z autorka Kola ich dawny romans, bo będziemy coś motać z Kaiem, którego też tworzy. Ale ogólnie moge skrobnac na maila zarys tej historii i cos wymyślimy jak to uaktualnić. Napisz do mnie to ci wyślę. kinia10kinia@gmail.com]
OdpowiedzUsuńN. Blanchard
[Ja wiem, że Nikt Rebekę kocha mocno, ale również ja przeraża, także no xD
OdpowiedzUsuńBurza mózgów brzmi super, jestem na tak!]
Bex
[Mam nadzieję, że nie spróbuje jej oderwać głowy, ta się jej jednak jeszcze przyda. :D Nic konkretnego mi po głowie nie chodzi, ich drogi jakoś rozeszły się bodajże w czwartym sezonie przy rozdaniu dyplomów, jak epicko ich uratował przed wiedźmami. :D Może na mailu/hangouts się dogadamy i wspólnymi siłami coś dogadamy? Tak chyba będzie najłatwiej, jakby co to pisz! [bysiaa44@gmail.com]
OdpowiedzUsuńElena
⌈ Odezwałam się na mailu, konkretniej na hangouts. <; ⌋
OdpowiedzUsuńStefano
[Dziękuję :3 Jest to Tiffany Hwang z SNSD. Masz może ochotę na wątek z moją Tiff? ]
OdpowiedzUsuńTiffany
[Może ustalmy sobie jakieś konkrety na hangouts :D lifenotfair2@gmail.com ]
OdpowiedzUsuńKoly
[A dziękuję, dziękuję :D Tatusia już nie możemy się doczekać :D Tylko szybkie pytania - kto i od czego zaczynamy? :D]
OdpowiedzUsuńHayley
[ Jeśli Klaus mieszka w ich rodzinnej posiadłości, wraz z resztą gromadki, no to jest tam też Davina i naturalnie musieliby się na siebie natknąć. Może Klaus potrzebowałby do czegoś czarownicy? Ewentualnie możemy na razie odłożyć ich relację na bok i spróbować coś u mojej wampirzycy. Kath też dopiero co wróciła do miasta, ale kurde też nie mam nic konkretnego. Jak widać, dzisiaj nie jest ani kreatywna, ani produktywna. ]
OdpowiedzUsuńDavina/Katerina
Odkąd skończyła trzynaście lat i została wykopana z domu, jej życie przypominało ciągłą walkę. Aby przetrwać, musiała walczyć. Tułała się po Stanach, szukała swojego miejsca na świecie i próbowała dowiedzieć się czegoś, czegokolwiek na temat swoich rodziców. Z początku chciała spojrzeć im w oczy i zmusić ich do tego, aby powiedzieli jej, dlaczego ją opuścili i skazali na taki los. Z czasem zrozumiała, że zwykła rozmowa tutaj nie wystarczy. Chciała czegoś więcej, choć nie wiedziała czego.
OdpowiedzUsuńPodczas jednej z podróży odwiedziła Mystic Falls. Dziwne miasto, jeszcze dziwniejsi ludzie. Zrobiła tam sporo zamieszania, które doprowadziło do okropnego bałaganu, który potem trzeba było posprzątać. Nie czuła odpowiedzialności i wolała wyjechać. Tym bardziej, że dostała pewne wskazówki odnośnie rodziców, a na tym zależało jej najbardziej i przede wszystkim. Wszystko inne schodziło na boczny tor. Egoizm wziął górę i wyruszyła w kolejną podróż. Tym razem do Nowego Orleanu, gdzie miała dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat.
Prawda okazała się straszna i minęło sporo czasu nim ją do końca przetrawiła. Czarownice, klątwy, wilki, walka, krew, śmierć, walka, kolejne klątwy, wampiry, czarownice, jeszcze więcej śmierci, krwi i niebezpieczeństwa wkoło. Strach przed utratą, walka, złamane serce, brak poczucia pewności i bezpieczeństwa. Tak w skrócie mogłaby opisać swoją przygodę w tym przeklętym mieście. Za każdym razem, kiedy uważała coś za pewnik, szybko przekonywała się, że była w błędzie. Podejmowała decyzję, nie zawsze odpowiednie i nie zawsze na nich dobrze wychodziła. Starała się ufać, ale czasami nie wiedziała, kto jest po jej stronie, a kto jedynie udaje. Niczego nie mogła być pewna.
Niczego, prócz swojej miłości do córki. Kochała Hope, była dla niej w stanie zrobić wszystko i jeszcze więcej nie patrząc na konsekwencje. To ona dawała jej siłę i sprawiała, że wola walki stała się jeszcze silniejsza. Dobro i bezpieczeństwo córki stawiała na pierwszym miejscu, nawet jeśli oznaczało to spore wyrzeczenia. Starała się być dobrą, a przede wszystkim odpowiedzialną matką, co nie zawsze jej wychodziło. Popełniała błędy, a Hope rosła na ciekawską świata dziewczynkę, która pakowanie się w kłopoty najwyraźniej odziedziczyła po rodzicach. Ponadto stanowiła bardzo cenny łup nie tylko dla wrogów samej Hayley, ale również wrogów Mikaelsonów, a tych nigdy nie brakowało. Byli niczym hydra z odrastającymi głowami. Kiedy pozbyła się jednego, na jego miejsce wskakiwał kolejny.
Hayley nie sądziła, że kiedykolwiek z własnej woli zdecyduje się na powrót do Mystic Falls. Jednak, kiedy Hope podpadła jednej z czarownic, a z jej zdrowiem zaczęło się dziać coś niedobrego, nie wahała się ani chwili. Spakowała siebie, córkę i jeszcze tego samego dnia wyjechały. Z początku sądziła, że poradzi sobie ze wszystkim sama. Szybko załatwi tę sprawę, pozbędzie się kłopotu, Hope nie spadnie włos z głowy, a potem będzie mogła wrócić do codzienności, bo o normalności nie mogło być mowy. Sprawy znacznie się skomplikowały. Stan Hope był niepokojący i chociaż Hayley naprawdę nie chciała dzwonić po Klausa, to uznała to za ostateczność. Po raz pierwszy czuła, że sama nie da rady. Było to przerażające.
Wynajęła mieszkanie, dość na uboczu, aby nie za bardzo rzucać się w oczy. Załapała się do pracy, a także posłała córkę do szkoły. Chciała zachować pozory normalności, ponadto sądziła, że w szkole Salvatore Hope na pewno bardziej się rozwinie. Hayley sama ledwo rozumiała, co oznaczało bycie hybrydą, więc szkoła wydała jej się odpowiednim rozwiązaniem.
Hope już dawno spała, a Hayley przygotowywała właśnie ubrania na jutrzejszy dzień. Słysząc pukanie do drzwi, podeszła do nich ostrożnie, spodziewając się ataku. Gwałtownie je otworzyła.
– Najwyższy czas – rzuciła na przywitanie w kierunku mężczyzny. Żadnego miło cię widzieć, dobrze, że jesteś, fajnie, że wróciłeś, żadnego przywitania. Jedynie dwa słowa, po których nieco szerzej otworzyła drzwi, aby wpuścić go do środka.
Hayley